Ogłoszenie

1. Pokemon dnia to: Bisharp


Każdy kto ma go przy sobie niech dopisze sobie 2500$. Dziś jest większa szansa na schwytanie jego, jak i jego poprzednich/następnych ewolucji.


#1 2012-04-09 14:26:23

Alonse

http://web.archive.org/web/20130531114320im_/http://i51.tinypic.com/690ymh.png

746450
Zarejestrowany: 2010-09-21
Posty: 11672
Punktów :   46 
Największy Rywal: -

Dimenshon-kan

Rozdział 1 - Sentaku shita & Sensuikan


To co miało zaważyć o losach świata zaczęło się całkiem niewinnie. Można by rzecz że nic nie zapowiadało tego co ma się za chwilę wydarzyć. Mieszkańcy zostali oddzielenie od działań wojennych dzięki czemu mogli wieść w miarę normalne życie. Życie w czartj erze ludzkości oczywiście nie może obejść się bez odpowiedniej edukacji. Jednak szkoła w której wszystko się zaczęło z pewnością była jedną z najdziwniejszych na planecie...
Szkoła Sentaku shita ze swą specyficzną nazwą zaczeła funkcjonować dopiero w tym roku. Wbrew wszystkim normom uczelni do tej nie można było się ani zapisać ani złożyć w niej podania. Przeciwnie to właśnie Sentaku shita miała na celu wybór uczniów którym będzie dane do niej chodzić. Samo jej umiejscowienie budziło spore kontrowersje umieszczona na szczycie majestatycznej góry i otoczona barierą nie do przebicia dawała do myślenia że nic nie może tam wejść ani wyjść jeśli się na to nie pozwoli.

Daleko poza czasem i przestrzenią w miejscu które można by porównać do wysoko postawionej sali rozpraw odbywała się jedna z najważniejszych rozmów w dziejach. 
- Rozumiem że wszyscy naznaczeni dostali już wezwanie - zebranych dobiegł głos znikąd który nie miał ustalonego źródła ale każdy słyszał go bardzo wyraźnie.
- Wszystko gotowe najwyższy niebawem dotrą na miejsce - odpowiedziała istota przypominająca nieco człowieka ale w całości spowita jasną substancją przypominającą nieco płomienie.
- Wiesz tak dobrze jak ja że nie wszyscy Naznaczeni są prawdziwymi wybrańcami których przeznaczeniem będzie zaprowadzić pokój między wymiarami i nie doprowadzić do zniszczenia wszechświata - odezwała się postać wyglądająca jak kobieta
- Panno Kirihara doskonale zdajemy sobie z tego sprawę jak również wiemy niż jest wysoko prawdopodobne że siły nieczyste będę chciały podszyć się pod prawdziwych strażników nowego świata dlatego to pani została wybrana na dyrektorkę owej szkoły. Od teraz jednym z pani obowiązków będzie dopilnowanie prawidłowego przebiegu sytuacji - oznajmił głos - Teraz jednak wrócimy do sprawy powołania nowej wyroczni...

Tymczasem w samej szkole...
- Nie no szybko poszło ledwo zatwierdziłem i już jestem - zachwycił się Hiwatari
- Tu jest ekstra - pewien różowołosy chłopak z nieznanych bliżej powodów wspinał się na słup energetycznym wyglądem przypominający współczesną latarnię - Ty z prawej zobaczysz że będę pierwszy
- Dragneel ale wiesz że to tylko elektryk których chce zmienić ten płomień... czy co to jest... zresztą nie ważne złaź bo zaraz dyrektorka się zjawi - pod słupek stał inny młody mężczyzna - czy ty naprawdę chcesz od razu przy spożyć sobie kłopotów?
- Dobra już dobra - odpowiedział zeskakując ze słupa - Jednak tam mnie ekscytuje fakt że zostaliśmy wybrani że nie mogę usiedzieć w miejscu
- Normalny człowiek byłby choć trochę zmęczony gdyby wspiął się tak wysoko - stwierdził Hiwatari - Zresztą lepiej uniknąć konfliktu z nauczycielami. - chłopak za wszelką cenę chciał uniknąć sporu.
Szkarłatnowłosa dziewczyna obserwowała tę sytuację z pewnej odległości. Podobnie tak jak inni nie miała pojęcia o co może tu chodzić. Sam budynek nie należał do małych wręcz przeciwnie był ogromny a uczniów których zdążyła zaobserwować nie było zbyt dużo. Nie wiedziała jeszcze co o nich ma sądzić ale wyczuwała od nich coś więcej niż od całej reszty. Wprawdzie nie była jeszcze pewna co to takiego ale wierzyła że prędzej czy później to się wyjaśni. Rozmyślenie przerwało jej jasne światło. Portal między szkołą a resztą planety został otwarty. W tym dniu zdarzenie to nie było szczególną sensacją zwłaszcza że to dziś mieli zebrać się wszyscy uczniowie. Z czystej ciekawości rzuciła przelotne spojrzenie na wchodzącego. Stanął w nich mody mężczyzna z krótkimi granatowymi włosami i specyficznym tatuażem pod okiem. Największą jednak uwagę przykuwało jego znamię umiejscowione na szyj. Jego kształt można by przyrównać do trzech równo ułożonych śladów po ostrych jak brzytwa pazurach. Niewątpliwie jednak nie była to ani blizna ani świeże zadrapanie. Nim ktokolwiek się zorientował podbiegł do niego owy różowłosy chłopak który nie tak dawno koniecznie chciał rywalizować z elektrykiem.
- Siemka, jestem Vegeta chodzimy walczyć zanim przyjdzie jakiś nauczyciel - ekscytował się 
Dragneel ledwo wyhamowując przed nowo przybyłym.
- Raczej nie - odparł tamten i się oddalił.
Vegeta sprawiał wrażenie jakby chciał coś powiedzieć ale na podest weszła już Misaki Kirihara.
- Witam was uczniowie - zaczęła lodowatym tonem dającym wszystkim zebranym do zrozumienia że nie będzie czasu nawet na najmniejsze żarty - jeśli tu jesteście to niezawodny znak że potwierdziliście zgłoszenie do tejże szkoły. Zapewne większość z was zastanawiały znamiona które na sobie macie. Mogę być one różnego pokroju i znajdować się dosłownie każdym miejscu. Zapewne zdarzało wam się czasem myśleć że jesteście inni niż reszta ludzkiego społeczeństwa. Nic w tym mylnego. Znamiona które wam nadano zostały zaplanowane tuż przed waszym przyjściem na świat. Ich kształt nie jest przypadkiem. Ostrzegam jednak że nie wszyscy zdacie jest to pewne już na waszym starcie. Pierwszy etap można nazwać najłatwiejszym czyli etapem znamienników. Drugi etap strażników wyższe którzy z was są godni pracy przerastającej wasze najśmielsze oczekiwania. Są też kolejne etapy ale po mimo licznych prób nikomu jeszcze od zarania dziejów nie udało się przeżyć dwójki. Tak nie mylicie się że to pierwszy rok tej szkoły. To bowiem pierwszy rok tej szkoły na tej planecie. Miejmy nadzieję że Wyrocznia się tym razem objawi. Życzę miłego dania. Możecie się rozejść do swoich pokoi. jeśli zgubiliście przesłane wam klucze to nie jest moje zmartwienie i proszę z taką czy temu podobną sprawą się do mnie nie zwracać - po tych słowach nie zeszła z podestu tylko taj jakby znikła.
- A więc to jest klucz - dobiegł ich nieco zawiedziony głos Hiwatari - a ja już myślałem że amulety mamy z głowy
- Mnie bardziej ciekawi kto jest prawdziwy a kto nie bo posłuchajcie jeśli by od razu zebrać w grupę tych prawdziwych i byśmy trzymali się razem to od razu byśmy mieli zapewnione przejście do następnego etapu czyli nasze szanse na... - podniecił się słowami dyrektorki Vegeta.
- Może z łaski swojej powiesz skąd u ciebie taka pewność. Mówisz tak jakbyś sam był pewien że to ty jesteś strażnikiem i wiesz kim są inni. - za jego plecami jakby z znikąd pojawił się niebiesko włosy chłopak, który kilka minut temu zlekceważył jego wyzwanie do walki.
- No nie wiem ale fajnie by było prawda - odpowiedział Dragneel - A ty jak w ogóle się nazywasz co.
- Jellal - odpowiedział tamten krótko - Skoro jesteś jednak taki pewien to wskaż mi przypadkową osobę która może być tym naznaczona jako strażnik[i] - spytał podchwytliwie.
- [i]No na przykład ta
- powiedział wskazując akurat na szkarłatnowłosą - Nie wydaje ci się że jest jakaś dziwna - stwierdził. Ta jednak nadal przysłuchiwała się temu co się dzieje i podeszła do nich a następnie rzucając im zabójcze spojrzenie oznajmiła:
- Wysuwanie pochopnych wniosków może grozić poważnymi konsekwencjami. Nikt tu nie może być pewny tego kim jest więc zwyczajne zgadywanie jest bezcelowe - po tych słowach oddaliła się w stronę budynku.
- Ostra... ciekawe jak się nazywa - zastanowił się Dragneel patrząc jak odchodzi.
- Alonse - odpowiedział krótko jego niebiesko włosy towarzysz a widząc zdziwienie na twarzy chłopaka dodał - Było napisane na jej identyfikatorze... ty umiesz czytać prawda?
- Pewnie że tak ale na razie mamy ważniejsze sprawy na głowie... musimy znaleźć w tym czymś nasze pokoje - odparł wskazując na gmach w którym przez najbliższy okres czasu mieli przejść najbardziej nietypowe nauczanie w dziejach.
Jeśli chodzi o budynek to z całą dozą pewności nie można by o nim powiedzieć że jest mały. Wprost przeciwnie gdyby nie fakt że robi za uczelnię można sądzić że został wybudowany jako labirynt bez wyjścia. Plątanina korytarzy i schodów mogła by robić za wiezienie bez najmniejszej szansy na ucieczkę.
- Albo mi odbiło albo ten korytarz naprawdę nie ma końca - powiedział chłopak po  na jego którego identyfikatorze było napisane "Yahiko Kageroshi" krocząc wraz ze swym przyjacielem niewyobrażalnie długim korytarzem - Idziemy tak już dobry kwadrans a końca nadal nie widać
- Nie przesadzaj może być tu całkiem fajnie - pocieszał go Riley Long po czym się zatrzymał - No i patrz to chyba jest mój - powiedział po czym zamarłwchodząc do środka - A mówiono mi że jest mały - chłopak stał przed czymś co przypominało połączenie prywatnego basenu z tradycyjnym  pokojem.
- Szcześciaż - westchnął po czym poszedł dalej szukając swego pomieszczenia.
Jedną z zalet bieżącego dnia było to że po specyficznej przemowie nietypowej dyrektorki szkoły był fakt że jego resztę mogli spędzić w dowolny sposób. Co jakiś czas dało się zauważyć mniejsze lub większe grupy osób które twierdziły że to na pewno one zostaną wybrane. Demonstrując tym samym swoje różnorodne znamiona i wyjawiając wzajemnie najdziwniejsze momenty w ich życiu. Szkarłatnowłosa dziewczyna przeszła przez te tłumowisko starając się nie zwracać na siebie najmniejszej uwagi. Nie było to wcale takie trudne bo zdecydowana większość była zbyt zafascynowana głównym celem szkoły by zwracać uwagę na cokolwiek poza tym faktem. Alonse była bowiem samotniczką nie lubiła tłocznych miejsc. Unikała też jeśli było to możliwe kontaktu z ludźmi. Wolała trzymać się na uboczu z dala od innych. Różniła się od ninych chociażby tym że ona nie znalazła się tu zaraz po potwierdzeniu... ona już tu była choć nie do końca była pewna jak. Skoro zamiast budynku pamiętała raczej ogromny las. Jednak jak zwykle coś musiało jej przeszkodzić. Tym był to Vegeta który podbiegł do niej zdecydowanie zbyt dużym entuzjazmem.
- Hej, jak myślisz jaka będzie jutro pogoda bo udało mi się dowiedzieć że czekają na nas zajęcia na powitrzu - ekscytował się - Normalnie nie mogę się doczekać.
- A skąd mam wiedzieć - szkarłatnowłosa była niemniej zaskoczona pytaniem miała już odejść kiedy dobiegł ich głos innej dziewczyny.
- Będzie padało - była to moda blondynka o zielonych oczach - [i]Niestety nic nie zanosi się na to by pokazało się słońce - w jej głosie było słychać dziwny smutek.
- Suuuper trening w trudnych warunkach - ekscytował się Vegeta - Może wiesz coś o tym więcej... zaraz a skąd ty wogóle wiesz ? - jego podekscytowanie przerwało zdziwienie tym że nowoprzybyła tak po prostu powiedziała co będzie jutro.
- No ja... właściwie to zawsze wiedziałam - nieco się zgubiła na szukaniu odpowiedzi - Nazywam się Nathaly i nawet nie za bardzo wiem jak się tu znalazłam
- Szybki transport wystarczy pokwitować i cie przeteleportuje -  Dragneel wyszczeżył żeby w uśmiechu - Ja jestem Vegeta a to... - rozmowę przerwał nietypowy dziwięk dzwonu.
- Wezwanie - powiedziała krótko Alonse i zmieniając kierunek ruszyła w stronę głównej sali.
- A niech to a obiecywali nam już dziś wolne... Zaraz jak ty się w tym nie gubisz - zawołał Vegeta biegnąc za nią - Przecież to gorsze niż labirynt.

Miejsce do których ich wezwano było wielkie i całe białe. Praktycznie nie sposób było określić co jest ścianą a co podłożem. Po chwili napiętego oczekiwania staneła przed nimi dyrektorka tak jak poprzednio pojawiając się niespodziewanie.     
- Broszę o spokój - powiedziała władczym tonem i klasneła w dłonie tym samym uciszając ewentualne szmery, które widocznie działały jej na nerwy - Wiem że powiedziano wam że macie teraz mieć wolne ale ataku można się spodziewać w każdej chwili. Tak więc niezależnie od dnia i pory macie być gotowi na wezwanie i trening - omiotła salę piorunującym spojrzeniem które na każdym wywołało niemałe wrażenie - Teraz zostaniecie losowo podzieleni na czteroosobowe grupy i przeniesieni do oddzielnych sektorów. To co was tam czeka zależy od was. Sami musicie poznać niebezpieczeństwo i z nim zawalczyć. Jeden błąd może kosztować was życie - po tych słowach ponownie klasnęła i zebrani poczuli dziwne zawirowania w głowie... stracili przytomność a kiedy się obudzili byli.. no właśnie gdzie?

2.Saisho no shigoto
(jap. pierwsze zadanie)

Pierwsza grupa wylądowała w mrocznym lesie. Nikt nie wiedział ile leżeli nieprzytomni ale gdy się obudzili leżeli na miękin mchu otoczenie przez wyjątkowo upiorne drzewa na których nie rósł nawet najdrobniejszy listek. Alonse pierwsza wstała i zaczęła się rozglądać w terenie. Nie mogła jednoznacznie stwierdzić gdzie są ani jak długo byli nieprzytomni zresztą podobne uczucia mieli też inni którym dane było tu z nią wylądować.
- Przynajmniej postarali się o klimat - rzucił Jellal rozglądając się po najbliżej okolicy gdzie poza zebranymi nie było śladu życia.
- Dowcipniś się znalazł - rozległ się nieco stłumiony głos Nathaly Nikkō - Dragneel weź ze mnie złaź - warkneła spychając z siebie różowowłosego chłopaka.
- Chyba przysnąłem... [i]- powiedział przeciągając się - [i]Dużo straciłem? - spytał gdy już nieco obeznał się z otoczeniem. 
- Niezbyt wiele wszystkich wrzucili do tego lasu... zjawił się jakiś potwór, który pożarł wszystkich oprócz nas - zażartował ironicznie Fernandes po czym szybko rzucił - Rusz tyłek nie wiem czego chce od nas dyrektorka ale mam dziś ważniejsze sprawy do załatwienia
- Zdecydowanie mi się tu nie podoba... jest za ciemno - Nathaly sprawiała wrażenie niespokojnej brakiem dostępu do światła słonecznego.
- Spokojnie przecież to nie może być prawda - starał się uspokoić się Dragneel - Przecież przed chwilą byliśmy w tej dziwnej sali. To musi być jakaś skomplikowana symulacja.. sama zobacz - po tych słowach z całą siłą uderzył pięścią w drzewo. Rozległo się głuche uderzenie przerwane syknięciem Vegety który potrząsał podpuchniętą dłonią - Nie to jednak nie jest symulacja - dodał po chwili masując stawy.
- Nie wydaje mi się by to była imitacja... raczej nas przeniesiono - Alonse obeszła pień cały czas dotykając go ręką - Pozostaje nam ustalić co powinniśmy zrobić. Dyrektora dała jasno do zrozumienia że możemy liczyć tylko na siebie
Chwile się naradziwszy a na wschód. Nie wiedzieli czy dobrze idą ale było to zdecydowanie leprze od stania w miejscu i czekania na cud.

Tymczasem inna drużyna wylądowała w zupełnie odmiennym zarówno akustycznie jak i klimatycznie miejscu. Przed czworgiem towarzyszy rozciągała się piaszczysta plaża usytuowana w samym sercu tropikalnego raju.
- No i to się nazywa lekcja - Hei Dabara rozciągną się na brzegu widocznie nie zamierzając podejmować na razie żadnych działań.
- Człowieku mamy przecież zadanie - starał się go przekonać Hiwatari - Zaraz czy ty masz na nosie okulary przeciwsłoneczne... skąd żeś je wytrzasnął - Kai nie krył zaskoczenia ujrzawszy co ma na nosie czarnowłosy.
- Tak się składa że gdy zostaliśmy wezwani byłem w trakcie zażywania kąpieli słonecznej. Zresztą wyluzuj możemy skorzystać z okazji i spokojnie poczekać na to "coś" z czym mamy się uporać. Riley i Kenny świetnie się bawią w morzu może i ty do nich dołączysz - zaproponował Dabara przekręcając się na drugi bok.
- Wiesz wolę nie - zaczął Kai - Ja jakoś nigdy nie przepadałem za wodą.. albo raczej ona za mną - dokończył po chwili namysłu.
- Co boisz się wody a może nie umiesz pływać - zagadał Hai spoglądając na niego znacząco.
- Nazwij to jak chcesz[i] - odparł Kai po czym towarzysze postanowili jednak poczekać aż to o czym mówiła dyrektorka samo ich znajdzie.

Trzeciej czteroosobowej grupie przyszło przeprowadzać tę jakże nietypową lekcje w skalistych acz majestatycznych górach.
- [i]Jak ja kocham góry
- John Morrison idący na przodzie energicznie wciągnął powietrze do płuc.
- Może ty tak ale ciekawe jaki one mają stosunek do ciebie. Nie zapominaj że przysłała nas dyrektorka, która widocznie niczego tak nie pragnie jak naszej śmierci - podsunął mu Kageroshi kroczący tuż obok. Za nimi w znacznej odległości wlekli się dwaj inni młodzieńcy. Po ich minach można było jasno stwierdzić że wcale nie są zadowoleni z tej niecodziennej wycieczki.
- Ruchy chłopaki im szybciej dotrzemy na szczyt tym szybciej dowiemy się czego konkretnie od nas ta dziwna kobieta - żwawym tonem zachęcał ich do jeszcze jednego wysiłku Morrison - Ze szczytu najłatwiej rozeznamy się w terenie - nikt nie stawiał oporu temu pomysłowi uznawszy go prawdopodobnie za najlepszego w tej że sytuacji.

Wracając do lasu ci co zostali akurat tam zesłani zagłębiali się coraz bardziej  w mroczne zakamarki zdradzieckiej puszczy. Zdawać by się mogło nawet że każde drzewo spuszcza coraz niżej swoje gałęzie by móc nimi schwytać a następnie udusić znajdujących się w owym miejscu ludzi.
- Nie wiem jak w ale ja mam już dość tego lasu - oznajmiła Nathaly idąc w dziwnie dużej odległości od Jellal'a -  a przecież ja kocham las - dodała po chwili przyśpieszając kroku. Po jej minie można by wywnioskować że chce jak najszybciej to zakończyć.
- Nie pękaj - starał się ją pocieszyć Vegeta - Przecież na pewno nikt nie chce nas pierwszego dnia dobić.. prawda - rzucił na koniec szukając wzrokiem wsparcia swojej tezy wśród zebranych jednak nic takiego nie miało miejsca.
- Zamiast tyle gadać mógłbyś więcej tej energii przeznaczyć na szukanie celu w jakim zostaliśmy tu wysłani - warknął Fernandes - Nie zamierzam dać się zabić pierwszego dnia
- Uciszcie się na chwilę zdaje mi się że coś słyszę - Alonse uciszyła ich ruchem ręki - Chyba jest całkiem blisko
- Zdaje ci się.. - niepewnym tonem zbagatelizował sprawę Vegeta widocznie chcąc w ten sposób podnieść nieco na duchu Nathaly.
- Nie wydaje mi się - rzucił Shadow zatrzymując się w pół kroku po czym zaczął uważnie nasłuchując niepokojących odgłosów rozchodzących się po okolicy.
- To zdecydowanie nie wiatr - powiedziała do samej siebie niż do kogoś innego Nikkō.
- Oby bo jak zaraz komuś nie przywalę to.. - wypowiedź chłopaka przerwał budzący trwogę ryk który dał się słyszeć między konarami drzew. Coś się zbliżało. Można to było wyczuć chociażby przez samą obserwację ziemi.. drżała tak intensywanie że drobniejsze kamieni podskakiwały coraz to do góry.
- Pewnie jest duże.. super - Dragneel nie krył podekscytowania. Przeciwnie zaczął się zamaszyście rozglądać po terenie najwidoczniej chcą być pierwszym który stoczy bój z ową bestią.
- Co ty nie powiesz - stwierdziła dziwnym tonem Nathaly wpatrując się wprost na dwudziesto-metrowego potwora. Wyglądem przypominał nieco wielka... jednak był znacznie większy a po jego zastraszającym spojrzeniu można było łatwo wywnioskować że jego jedynym celem w tej chwili było zrównanie z ziemią intruzów którzy ośmielili się wtargnąć na jego teren.

Pobyt na piaszczystej plaży zapowiadał się na bardzo udany. Jednak pozory często bywają mylne więc nie należy od razu poprzestawać na jednaj myśli. Tak było i tym razem. Hei Dabara całkowicie zrelaksowany leniuchował w promieniach popołudniowego słońca. Jednak nie dane było mu długo nacieszyć się wypoczynkiem. Niebawem został zmuszony do jego przerwania bowiem uderzyła w niego ogromna fala wody.
- Kto to.. bo jak mi się zaraz nie przyzna to nie ręczę za siebie - warkną przemoczony do suchej nitki czarnowłosy, któremu widocznie nie pasowała przedwczesna zmiana pozycji z leżącej na stojącą.
- Na mnie nie patrz -  bronił się Kai po czym wskazując ręką na morze dodał - ale wygląda na to że Riley coś wypatrzył.. nawet nie wiedziałem że można tak szybko płynąć - dodał obserwując kolegę z zaskakującą prędkością kierującego się w stronę lądu.
- Chłopaki wiejemy - zawołał chłopak wybiegając z wody jak oparzony wyglądało na to że coś naprawdę mocno nim wstrząsnęło.
- A tobie co znowu - zapytał Dabara starając się jednocześnie doprowadzić do ładu zmoczone ubranie.
- Ze mną wszystko dobrze... ale ta wielka zielona ryba - mówiąc to zamaszystym ruchem wskazał ręką w stronę wody - Ona zażarła Kenny'ego
- To może faktycznie chodzimy -  Hiwatari wyglądał na naprawdę wstrząśniętego tą sytuacją w której się znaleźli a wszystko wskazywało na to że to jedynie początek ich zmagań.
Hai Dabara przez krótką chwilę zastanawiał się co robić dalej. Sam fakt że Kenny który przecież dopiero co pływał wraz z Longiem w morskiej wodzie został zjedzony przez coś wielkiego, a zarazem tak szybkiego że nawet nie zdążył tego zauważyć. Teraz wiedział tylko co wywołało falę która w niego uderzyła ale jakoś nie działało to na niego uspokajająco. Skoro monstrum zjadło już jednego z nich to może dokładnie to samo zrobić z resztą. Jednak nie mógł tego tak po prostu zostawić...
- Postarajcie się uspokoi - powiedział sam z trudem opanowując targające nim emocje i siląc się na spokój - Nie możemy tak po prostu uciec. Mimo że nie mamy szans jesteśmy coś winni naszemu przyjacielowi a zresztą idę o zakład że ta zielona ryba to dokładnie to co mamy tutaj znaleźć. Być może jeśli uda nam się ją pokonać wrócimy do naszej szkoły - oznajmił jednocześnie przejmując dowodzenie nad grupą.
- Ty naprawdę chcesz tam wracać - Hikawari był pełen podziwu dla tego typu planów.
- Sam już nie wiem ale obawiam się że jak czegoś nie zrobimy to zostaniemy tu na zawsze - odpowiedział Hai po czym zwrucił wzrok w stronę wybrzeża, które teraz nie wydawało mu się wcale takie piękne jak kilka minut temu.
- Ale masz jakiś plan - upewnił się Riley po jego ale minie było już widać że jest gotów na powtórne starcie z wrogiem.
- Plan jest jasny i prosty.. musimy po prostu zabić to coś - po tych słowach pozostała przy życiu trójka wkroczyła do wody, która mimo że spokojna z każdą chwilą wydała im się coraz bardziej zdradliwa. Jednak nie było już dla nich odwrotu.

Góry wyglądały na prawdę wspaniałe. Yahiko stał na samym szczycie i rozglądał się po okolicy. Wszystko wyglądało całkiem niewinnie i zwyczajnie.
- Może dyrektorce coś się pomyliło i wysłała nas nie tam gdzie trzeba - stwierdził gdy przez następne pięć minut niczego nie wypatrzył - Tu niczego raczej nie ma.. - jednak zanim zdołał dokończyć to zdanie przerwało mu nagłe acz przelotne drżenie ziemi,
- Mamy się bić z kretami - żachnął się John Morison patrząc na podłoże skalne - No może ma coś w tych łapach jeśli przez litą skałę się przebija a skoro już tu jesteśmy to może.. -  stwierdził ale nie dane mu było dokończyć. Harry inny młodzieniec któremu przyszyło penetrować góry klepną go po ramieniu i wskazał przeciwny kierunek a raczej sosnę która tak jakby mijała ich bokiem....
- Co tu się do stu piorunów wyprawia - Kageroshi nie krył zaskoczenia - Czyżby tutejsze drzewa dostały nóg.
- Nie chłopaki to nie drzewo... to my się ruszamy... albo ściślej mówiąc to coś na czym stoimy nabrało ochoty na przechadzkę. - głos Yahiko był dość niepewny.
Trudno jednak było temu się dziwić stali na czymś co wyglądem przypominało przerośniętego żółwia. Góry na które tak zażarcie się wspinali były w rzeczywistości skorupą danego osobnika ale zapewne gdyby nie to że właśnie dotarli na szczyt nie było by im dane ujrzenie wielkiej zielonej głowy i długiej szyji
- Chłopaki mamy problem... - zaczął Ben najmłodszy z  wysłanych tu ludzi lecz nim skończył zdanie został wciągnięty przez olbrzymią mackę do wnętrza skorupy skąd po chwili dobiegł odgłos żucia i chrupania.
- No tożmyś się wpakowali - stwierdził Morison przesuwając się kilka kroków w tył .
- Może jak będziemy posuwać się wzdłuż jakiejś jaskini to znajdziemy jakiś słaby punkt... tego... żółwie - Riley starał się znaleźć najbardziej logiczne wyjście z tej niecodziennej sytuacji ale ledwie wypowiedział te słowa kolejna macka złapała Harrego i zrobiła z nim dokładnie to samo co wcześniej z Benem.
- Może być ale do tamtej groty nie wejdę - zgodził się John po czym obej pozostali przy życiu młodzieńcy ruszyli szukać odpowiadającej im potrzebom drogi do wnętrza pancerza czegoś co wyglądem przypominało zdecydowanie przerośniętego żółwia.

Gigantyczny czarny wilk stał tuż nad nimi a nikt nie wiedział co ma w takiej sytuacji robić  wiadomo wszystkim było że są uważnie obserwowanie przez rządne krwi oczy bestii.
- Cokolwiek by się nie działo nie wolno nam się poruszyć - zakomunikował Shadow który mimo spokojnego tonu sam miał problem z utrzymaniem ciała w bezruchu.
- Wal gdzieś te prowizoryczne zasady.. na niego - głos należał do nikogo innego jak nie do różowłosego Vegety. Dragneel jak nikt inny był podekscytowany jednak udało mu się w porę powstrzymać przyczyniło się do tego samo spojrzenie na Nathaly.
- Nath - zaczął niezręcznie sam nie wiedząc jak zabrać się do rozmowy po tym co właśnie zobaczył.
- O co ci znów chodzi? - jękneła dziewczyna  co chwila zasłaniając sobie twarz rękami.
- Nie wiem jak by ci to powiedzieć -przerwał na chwilę szukając odpowiedniego słowa a po chwili zmagania samemu ze sobą dodał - ale ty świecisz
- To nie pora na żarty.. - zaczęła Alonse ale urwała spoglądając na swoją toważyszką - Faktycznie świecie.
- Ale ja sama nie wiem jak to robię - oznajmiła zaskoczona Nathaly.
- Nieważne skoro już coś takiego potrafisz to może postaraj się odwrócić jego uwagę kiedy my zajmiemy się resztą - zakomunikował Jellal.
- Miły jesteś - burkneła z wyraźnym sarkazmem Nathaly ale że pomysł był niegłupi postanowiła stanąć na wysokości zadania po chwili namysły gdy reszta się szykowała wyskoczyła tuż przed pyskiem bestii i krzyknęła:
- Hej maleńiki  drażni cię moje światło.. no to chodź i mnie zjedz  - bestia nie czekała długo tylko od razy ruszyła w pościg z dziewczyną..
- Długo tam jeszcze będziecie się szykować - co chwila wołała zielonooka ledwo uciekając przed pyskiem bestii.
- Zajmij go jednak jeszcze przez chwilę - odkrzyknął Vegeta wiążąć jakiś sznur.
- Łatwo ci mówić ale to nie ty musisz ryzykować życie ten futrzak koniecznie chce mnie skosztować - dziewczyna była u kresu wytrzymałości fizycznej.
- Jeszcze chwilę - odkrzyknął Shadow.
- Co... - Nahaly nie wytrzymała i upadła.
W tej samej chwili liany poszły w ruch. Gigantyczne zwierzą udało z taką siłą że położyło kilka pobocznych drzew na ziemię.
- Dobra teraz cię dobije - Vegeta zapominając o tym że jest kompletnie nieuzbrojony rzucił się na  leżącego potwora który mimo braku równowagi pozostawał nadal w pełni przytomny. Jednak gdy jego paszczę a pięść różowowłosego dzieliły minimetry ten tak jak gdyby nigdy nic rozpłynął się w powietrzu zresztą jak wszystko inne.

Walka miała się właśnie zacząć. Hai Dabara nie zważając na nic płyn ął do celu którym było rybo-podobne monstrum sunące leniwie wzdłuż brzegu.
- Kai'ek co z tobą - krzyknął Riley płynąc tuż za czarnowłosym.
Stojący na brzegu chłopak coś odkrzyknął ale nikt tego nie dosłyszał.
- No to mamy przerąbane - Dabara właśnie co zauważył rozwarty pysk bestii przed nimi. Myśleli że już po nich jednak stało się to co dokładnie przed ich przybyciem na plaże obraz stał się niewyraźny a oni sami stracili przytomność. Hologram wielkiej ryby przestał istnieć.. o ile w ogóle kiedyś powstał.

W górach sytuacja wyglądała podobnie. John i Yahiko szli jednym z wielkich tuneli gdy nagły syk dał im do zrozumienia że wybrali jednak złą drogę. Długa wążo podobna maca sunęła się z wolna ku nim.
- Jeśli to przeżyjemy koniecznie musisz mi wytłumaczyć jak to możliwe że żółwie i węże tworzą jeden wspólny organizmy -   Kageroshi biegł tak szybko na ile pozwalało mu sklepienie i kręte korytarze.
- Czy ty naprawdę w tak kryzysowych chwilach myślisz wyłącznie o pogłębianiu swojej wiedzy ekologicznej - warknął pędzący za nim Morison.
- Poznanie wroga jest podstawą do skukcesu... ale teraz wiej. - rudzielec tracił nieco nad sobą panowanie ale i tak nie mógł odpuścić bez postawienia na swoim. Niepotrzebnie... obraz i tu się rzomazał a oni zemdlali.

Uczniowie najdziwniejszej szkoły we wszechświecie obudźli się w tym samym białym pomieszczeniu do którego nie tak dawno weszli. Najdziwniejsze było to że godzina którą wskazywał zegar nawet nie drgneła z miejsca. Alonse jako jedna z pierwszych podniosła się z miejsca.W sali było dziwnie mało osób... przynajmniej w porównaniu z tymi którzy zostali wezwani na tę lekcję.
- Ktoś mi wytłumaczy co tu jest grane ? Bo jak dobrze zrozumiałem to... - zaczął pierwszy Hai podnosząc się z miejsca ale nim ktokolwiek zdołał zareagować Vegeta przeleciał tuż przed nim.
- Giń potworze. - wrzeszczał widoczniej nie do końca świadom tego co się przed chwilą stało.
- Jakiś problem panie Dragneel - pięść chłopaka zatrzymała się tuż przed twarzą dyrektorki.
- Fernandes mamy problem on przybrał postać tej psychopatki-dyrektorki - w sali zapanowała cisza. W której Vegeta najwyraźniej zrozumiał swój błąd bo zaczął szukać bezpiecznego schronienia w tłumie uczniów.
- Przepraszam pani psor ale może mi pani powiedzieć co się stało z tymi co polegli - spytał niepewnym tonem John któremu udało się jakoś oprzytomnieć.
- Panie Morison chyba jasno się wyraziłam że ci co są nie dość wytrzymali polegną prędzej czy później - powiedziała dyrektorka takim tonem jakby śmierć grupy uczniów wcale nie wywołała u niej szczególnych emocji.
- W takim razie czemu nie mogliśmy pomścić naszych towarzyszy własnoręcznie - Hai jako jeden z nielicznych odważył się na zabranie głosu.  Jednak odpowiedź jaką usłyszał zupełnie zwaliła go z nóg.
- Panie Dabara to symulacja jak pan dobrze wie nie da się zniszczyć czegoś co nie istnieje - odpowiedziała z pełnym wyniosłości głosem dyrektorka takim tonem jakby tłumaczyła najbardziej oczywistą rzecz na świecie. po czym z dziwnym uśmiechem dodała - Tak więc moi drodzy wybaczcie że wam przerwałam zabawę ale uwierzcie mi że liczba poległych sięgnęła czterdziestu dziewięciu osób jeszcze jedne taki wypadek a miałabym mnóstwo papierkowej roboty - oznajmiła a po czym dodała - A teraz proszę o opuszczenie dali wszystkich z wyjątkiem panny Nikkō reszta ma natychmiast odejść.
- Ale.. może ja... zostanę... tak dla.. no... towarzystwa - Vegeta wyrzczeżył żeby w uśmiechu z nadzieją że dyrektorka pozwali zostać mu z jego przyjaciółką.  Wyglądało na to że albo chce dowiedzieć się więcej o tej tajemniczej sprawie.. albo dopilnować że jego jedna z leśnych towarzyszek wróci w jednym kawałku.
- Powiedziałam... wszyscy inni mają WYJŚĆ - ostatnie słowo dyrektorki dosłownie wypchneło całą resztę za drzwi.
- Spokojnie na pewno ona to przeżyje.. dyrektorka to przecież nie może mieć złych zamiarów wobec swoich uczniów  - starał się pocieszyć ich Hikawari ale jego słowa zabrzmiały w tym momecie dość dzwienie... szczególnie po tym co nie tak dawno usłyszeli od samej kobiety. Jednak pytanie co dzieje się z Nathaly nikomu nie dawało spokoju.

Offline

 

#2 2012-04-09 14:46:46

Nathaly

Pokemon Breeder

37683229
Zarejestrowany: 2010-02-19
Posty: 2998
Punktów :   
Prywatny MG:: Alonse
Cel: Udział w Srebrnej Konferencji
Najlepszy Przyjaciel/Przyjaciółka: Vege

Re: Dimenshon-kan

Niesamowite. To, w jaki sposób zbudowałaś realia szkoły, w jaki sposób wprowadzałaś kolejno poszczególnych bohaterów, to jak każdemu z nich nadałaś indywidualność i zarys charakteru. No naprawdę wyszło Ci znakomicie. Muszę przyznać, jestem pod ogromnym wrażeniem. Ja już czuję, że jestem w tej szkole razem z nimi, że z nimi odkrywam jej każdy, najmniejszy nawet zakamarek i wszystkie tajemnice. No dobrze, może do odkrywania tajemnic jeszcze daleko, ale jednym mnie zaskoczyłaś już na starcie. Nie spodziewałam się, że adepci będą wiedzieli kim są i po co znaleźli się w szkole. Rozwiązanie proste, a zarazem oryginalne.
Mam nadzieję, że z drugiej połowy dało się coś jednak uratować, bo nie zamierzam długo czekać w takim napięciu, żeby dowiedzieć się, gdzie dyrektorka ich teleportowała. No i jakie grupy powstały oczywiście.
A tak przy okazji, ta kobieta to ma tupet: mówi dzieciakom, że nikt nie przeżyje drugiego roku, po czym życzy im miłego dnia? E ci nauczyciele. Szkoła zwykła czy niezwykła, oni wszędzie tacy sami...

Offline

 

#3 2012-04-09 15:27:13

 Shadow

http://web.archive.org/web/20130531114320im_/http://i51.tinypic.com/690ymh.png

10593558
Call me!
Skąd: Olsztyn
Zarejestrowany: 2009-08-21
Posty: 7262
Punktów :   12 
Prywatny MG:: Brak
Cel: Hmm?
Najlepszy Przyjaciel/Przyjaciółka: Johnnie Walker Red Label
Największy Rywal: Interpol
Druga Połówka: Johnnie Walker Blue Label
WWW

Re: Dimenshon-kan

Omoshiroi... Po pierwszym rozdziale nie powinienem oceniać, ale przez wzgląd na charakter i dokładne opisy dam ci 8/10. Dlaczego nie wyżej? Cóż, w paru miejscach widać powtórzenia, malutkie błędy, które zapewne wynikają z szybkości pisania, aniżeli z nieznajomości ortografii, itd. no i w niektórych miejscach html ci się z deczka zepsuł.


"Za lepsze życie, za siłę, którą chcemy w duszy mieć
Ten świat uczy mnie być skurwysynem
Nic nie wzruszy mnie mnie dziś już..."


http://img.myepicwall.com/i/2012/08/2522a2b84c6c39f882fb075139b99424.jpg?1345240758

Offline

 

#4 2012-04-10 20:57:55

 Greed

http://i54.tinypic.com/2qvuzh1.png

10678581
Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 2010-07-30
Posty: 4893
Punktów :   16 
Prywatny MG:: Ichi
Cel: Alkohol
Najlepszy Przyjaciel/Przyjaciółka: Alkohol
Największy Rywal: Alkohol
Druga Połówka: Alkohol

Re: Dimenshon-kan

Ciekawy rozdzialik, nie powiem, że nie. Przeczytałem go kilka dni temu ale jakoś nie miałem czasu komenta wstawić więc pisze go teraz. Taj jak już pisałem rozdział ciekawy, bardzo mi się podobał. Nie dopatrzyłem się większych błędów, to raczej dobrze. Oraz tak jak wspomniał przedmówca nie odpaliło ci w niektórych miejscach html. Poza tym wszystko git. Zostaje czekać tylko na nexta ;D

P.S. nie wiem czy widziałaś ale pisałem Ci na PW (a pisze to tu bo nie ma cię na razie na forum)

Ostatnio edytowany przez Darkon (2012-04-10 20:58:15)

Offline

 

#5 2012-04-10 22:04:39

John Morrison

http://i55.tinypic.com/2vjpo4k.png

39640844
Zarejestrowany: 2011-04-15
Posty: 957
Punktów :   
Prywatny MG:: Ichigo
Cel: Największa hodowla
Najlepszy Przyjaciel/Przyjaciółka: Riley

Re: Dimenshon-kan

Tak jak i Nathaly jestem pod wrażeniem opisu realiów szkoły. AWESOME! Postacie też dobrze wprowadzone, i tu kolejny plus. Nie będę się za wiele rozpisywał, bo nie jestem w tym dobry, jednak mam nadzieję, że uda się odtworzyć to co miałaś zawarte w drugiej części tego rozdziału.

Offline

 

#6 2012-04-14 22:17:28

 Riley

http://i55.tinypic.com/2vjpo4k.png

Zarejestrowany: 2011-11-25
Posty: 630
Punktów :   
Prywatny MG:: Kyoryoku
Cel: Mieć każdy rodzaj Poke-Smoka
Najlepszy Przyjaciel/Przyjaciółka: John Morrison

Re: Dimenshon-kan

Ten drugi rozdział jest Świetny. Oby było więcej takich ciekawych lekcji i żeby Vege był dalej tak nakręcony na walkę z Dyrką XD


Moje Pokemony

http://www.serebii.net/pokedex-bw/icon/529.pnghttp://www.serebii.net/pokedex-bw/icon/496.pnghttp://www.serebii.net/pokedex-bw/icon/007.pnghttp://www.serebii.net/pokedex-bw/icon/155.pnghttp://www.serebii.net/pokedex-bw/icon/346.pnghttp://www.serebii.net/pokedex-bw/icon/519.png


Box:
http://www.serebii.net/pokedex-bw/icon/434.pnghttp://www.serebii.net/pokedex-bw/icon/562.png

Offline

 

#7 2012-04-14 23:20:56

 Shadow

http://web.archive.org/web/20130531114320im_/http://i51.tinypic.com/690ymh.png

10593558
Call me!
Skąd: Olsztyn
Zarejestrowany: 2009-08-21
Posty: 7262
Punktów :   12 
Prywatny MG:: Brak
Cel: Hmm?
Najlepszy Przyjaciel/Przyjaciółka: Johnnie Walker Red Label
Największy Rywal: Interpol
Druga Połówka: Johnnie Walker Blue Label
WWW

Re: Dimenshon-kan

Wiesz, nie wiem dlaczego, ale drugi rozdział pozostawia pewien niedosyt. Jednakowoż bardzo mi się podobał, w dalszym ciągu nie sprawdzasz na końcu swojego html ;P

8/10


"Za lepsze życie, za siłę, którą chcemy w duszy mieć
Ten świat uczy mnie być skurwysynem
Nic nie wzruszy mnie mnie dziś już..."


http://img.myepicwall.com/i/2012/08/2522a2b84c6c39f882fb075139b99424.jpg?1345240758

Offline

 

#8 2012-04-15 01:22:47

Ray

http://i55.tinypic.com/2vjpo4k.png

Zarejestrowany: 2012-04-01
Posty: 67
Punktów :   

Re: Dimenshon-kan

Mi się bardzo podobał  i mam chęć na więcej jednak ortografia i HTML to coś na co powinnaś zwrócić uwagę.Oczywiście mówię to abyś wiedziała gdzie robisz błąd i abyś mogła się poprawić a nie jako krytyk.  9/10


http://25.media.tumblr.com/d9be312efad9095c84b875a1f00515a2/tumblr_mlejusg0Do1qkhb5wo1_500.gif

Offline

 

#9 2012-04-15 10:59:38

Nathaly

Pokemon Breeder

37683229
Zarejestrowany: 2010-02-19
Posty: 2998
Punktów :   
Prywatny MG:: Alonse
Cel: Udział w Srebrnej Konferencji
Najlepszy Przyjaciel/Przyjaciółka: Vege

Re: Dimenshon-kan

Shadow pewnie czuje niedosyt, bo obyło się bez prawdziwej walki Ale nieprawdziwa też była całkiem całkiem. Wiesz, jak sobie wyobrażę łażenie po wnętrznościach gigantycznego żółwia, człowiekożerną rybę i wściekłego, zmutowanego wilka... brr, skąd Ty bierzesz te pomysły? W każdym razie, co mnie zastanawia - skoro hologramów nie da rady zabić, to jakim cudem one mogły zabić uczniów? Pewnie przeniosły ich do jakiegoś specjalnego wymiaru, jako przekąskę dla pani dyrektor. A teraz na dodatek zamówiła sobie na deser Nathaly? Coś tu się szykuje i to pewnie coś dużego. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby to dyrektorka była jakimś podstawionym szpiegiem.
Wiesz, co jest w Twoim opowiadaniu najlepsze? Za Chiny nie pamiętam, kto jakiego strażnika sobie wybrał. No nie ma szans tak od razu zapamiętać, naprawdę nie ma. A czytając rozdział, mam podany charakter i zachowanie bohaterów tak, że na tej podstawie mogę sobie wykumać, który strażnik miał się tak zachowywać i ta dam! wiem kto jest kim. To dopiero fajna sprawa. Chociaż w pełni zgadzam się z Rileyem, opisywanie Vege wychodzi Ci najlepiej. Jego charakter powala Błagam, nie zmieniaj go znowu w poważnego wojownika. Teraz tak fajnie z Shadem kontrastują.
A żeby nie było tak wesoło, to muszę się do czegoś przyczepić O ile wiem, nie ma takiego słowa, jak "tożmyś".

Offline

 

#10 2012-04-18 18:42:42

 Greed

http://i54.tinypic.com/2qvuzh1.png

10678581
Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 2010-07-30
Posty: 4893
Punktów :   16 
Prywatny MG:: Ichi
Cel: Alkohol
Najlepszy Przyjaciel/Przyjaciółka: Alkohol
Największy Rywal: Alkohol
Druga Połówka: Alkohol

Re: Dimenshon-kan

No i znowu zapomniałem dać komenta ;p

No i mamy po pierwszym egzaminie. No... przynajmniej jeden krok do przodu zrobiliśmy. Chociaż po tej dyrektorce można się spodziewać wszystkiego (a poza tym widzę, że one jest z Darker than Black ;p)

No ale sporo tych osób odpadło, no cóż mniejsza konkurencja Mam nadzieję, że niedługo będzie new.

Offline

 
Toplista gier - RPG, MMORPG, Fantasy, Gry Online Toplista gier PBF

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi