Gorthia – świat podobny do naszego, jednak różniący się pod kilkoma względami. Ludzie nie są tu na czubku łańcucha pokarmowego. Nie są najbardziej rozwiniętymi istotami. Są tylko sługami Catrenów – kocio podobnych istot, które opanowały chodzenie na dwóch nogach. Zajęły one połowę krainy. Na drugiej połowie żyją elfy, krasnoludy, zbuntowani ludzie oraz wiele innych stworzeń. Od lat Catreni próbują zniewolić resztę ludzi, jednak ci bronią się jak mogą. Współpracują z elfami i krasnoludami. Najsłynniejszym oddziałem buntowników jest klan Białego Światła. Dzięki czarnoksiężnikom są najskuteczniejsi w boju. Opowieść ta będzie o 3 istotach: Ratherze Boalcie – człowieku przynależącemu do oddziału Zielonych Jaszczurek składającego się z 3 ludzi i 5 elfów oraz jednego krasnoluda; Kevkasie Loyalarze – młodym skrytobójcy i o Catrenie – Shiverze o pseudonimie „Biały”. Każda z tych postaci jest inna i dąży do czego innego. Ale o tym sami się przekonacie.
Rozdział 1 „Coś się kończy, coś się zaczyna”
Catreni – Nikt nie wie, skąd się wzięli. W ciągu kilku dni przejęli całe Minari, zniewolili ludzi, kilku elfów i krasnoludów. Z pomocą wilkołaków i wampirów poszerzają swoje tereny. Z wyglądu koty – tygrysy, lwy, pumy, rysie. Nikt nie wie, czego chcą. Są bezlitośni i źli i wierzą w swojego boga: Leonardo – Lwa w złocistej zbroi, który kiedyś przyjdzie i poprowadzi ich do ostatecznej bitwy. – Encyklopedia stworzeń wszelakich.
*
Rather wstał wcześnie rano. Reszta jego drużyny jeszcze spała, więc postanowił się przejść. Był wysokim człowiekiem o jasnobrązowych włosach i zielonych oczach. Nosił na sobie zieloną tunikę, na plecach miał miecz krasnoludzki w bucie miał ukryty nóż. Musiał przemyśleć kilka spraw. Nie mógł zrozumieć dlaczego on, zawodowy wojownik musi dowodzić oddziałem żółtków. Tom, chłystek który nie potrafi się posługiwać bronią. Rolin, kurdupel z toporem, klnący na lewo i prawo, a nie umie zabić nawet łosia. Te elfy to przecież jakiś ślepcy! Nie potrafią trafić z trzech metrów w drzewo. Tylko ta dziewczyna… Ona jest dziwna. Nawet nie wiem jak się nazywa, ale jest świetna w walce. Widziałem ją wczoraj poddasz treningu. Porusza się z taką gracją, mimo iż ma dwuręczny miecz. Jestem pełen podziwu. Cóż… może dowództwo miało jakiś cel, dając mi do oddziału te osoby? Nie wiem, ale muszę zrobić wszystko, aby te słabiaki nauczyły się walczyć.
- Co robisz? – spytała się Rathera jakaś osoba. Po głosie poznał, że to Tom.
- Nic takiego, po prostu rozmyślam. Obudź resztę i skocz po wodę. Za niedługo ruszamy. – odpowiedział mu surowym głosem Rather. Nie mógł dać po sobie poznać, że trochę żal mu jest tego chłopaka. Widać było po nim, że nie za bardzo mu się uśmiecha walczyć. Gdyby tak… Nie. A przynajmniej nie teraz. Nie ma jak. Stał jeszcze chwilę i wrócił do obozu. Wszyscy byli już na nogach. Krasnolud pakował rzeczy do wozu, dwa elfy zajmowały się końmi a ta tajemnicza dziewczyna polerowała swój miecz. Po chwili przyszedł Tom z wodą i wszyscy ruszyli w drogę. Rolin i Tom jechali na wozie, reszta na koniach. Klacz Rathera była czarna i nazywała się Maylin.
- Zielone Jaszczurki, dzisiaj musimy zniszczyć obóz zwiadowczy wilkołaków. Zapowiada się ciekawie. Postarajcie się przeżyć. – Powiedział chłodno przywódca. Grupa jechała w milczeniu.
*
Nad miastem Hilgonn właśnie wstało słońce. Wszędzie było pełno Catrenów wraz ze swoimi sługami. Gdzieniegdzie można było zauważyć wilkołaka. Kevkas wiedział, że ten dzień będzie pracowity. Jako płatny zabójca musiał wykonać zadanie – otruć przywódcę oddziału Catrenów stacjonujących w mieście. Wiedział, że nie będzie łatwo, mimo to szybko się zebrał i ruszył. Wieczorem oddział miał iść dalej, więc musiał się pośpieszyć. Po jakimś czasie spędzonym na bieganiu i skakaniu po dachach domów dotarł na miejsce. Przywódca szykował się do jedzenia podwieczorku. Szybkim ruchem zbliżył się do jego siedziby i kiedy „ważniak” poszedł się przebrać szybko zatruł jedzenie. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie to, że jeden ze strzelców go zobaczył i oddał do niego strzał z kuszy. Bełt minął jego głowę o kilka centymetrów, więc Loyalar musiał uciekać. Misja się nie powiodła, przez co został zmuszony do ucieczki z miasta. Szybkim krokiem uciekł do swojego konia i odjechał na południe.
Rozdział 2 „Pozory mylą”
Leonardo – Bóg Catrenów. Jest on lwem o białej sierści, nosi złotą zbroję i diamentowy miecz. Podobnież miał żonę tygrysicę o imieniu Anastasia, jednak nie jest to pewne w stu procentach. Powiadają, że mają dziecko. Leonardo powróci do swojego ludu, kiedy przyjdzie im stoczyć ostateczną bitwę o panowanie nad Gorthią. – Mitologia Catreńska.
*
Dzień był pochmurny, padał deszcz. W mieście Lightslash panował spokój. Nikt nie wychodził z domów, gdyż jak wszyscy wiedzą koty nie cierpią wody. Tylko członkowie Armii Królewskiej biegali wokół miasta. Jednym z nich był Shiver – biały tygrys. Był jedynym wojownikiem tej pod-rasy. Nikt nie wiedział, dlaczego ma taki kolor sierści. Jego matka była zwykłą tygrysicą. Deszcz zaczął padać jeszcze mocniej, więc żołnierze wrócili do baraków. Shiver jak zwykle siedział sam. Nikt nie lubił odmieńców.
*
Pułkownik Blasher, czarny tygrys bez jednego ucha siedział w swoim pokoju. Po chwili przyszedł do niego kapitan Gearn.
- Co cię do mnie sprowadza kapitanie? – spytał Blasher.
- Chciałem porozmawiać o jednym z naszych żołnierzy, Shiverze. – odpowiedział mu kapitan.
- Shiver? To ten z białą sierścią? Co z nim nie tak?
- Otóż czytałem, że jedyna prawa osoba na tym świecie miała dziecko z pewną tygrysicą. To dziecko właśnie ma białą sierść. A w dodatku nikt nie wie, kim jest ojciec tego chłopca. Może to on?
- Wszystko jest możliwe. Obserwuj go. – rozkazał pułkownik i Gearn wyszedł.
*
Zielone jaszczurki jechały powoli. Zbliżał się czas potyczki z wilkołakami. Rather wiedział, że to nie będzie łatwe. Wilkołaki są sprytne i silne, jednak są podatne na srebro. Dobrze, że mamy zapasową broń tego materiału. Po jakimś czasie dojechali do krańca lasu.
- Zatrzymajcie się. Zamieńcie broń na tą ze srebra. Zaraz zacznie się jatka. Tom, pilnuj wozu. Reszta za mną.
Wszyscy pośpiesznie zamienili uzbrojenie i ruszyli za dowódcą. Zauważyli grupę ludzi, siedzących wokół ognia. Po chwili zza drzew wyleciała strzała i trafiła w jednego z ludzi. Reszta od razu zamieniła się w wilki i jaszczurki rzuciły się do boju. Rather ciachnął mieczem w kierunku najbliższego wilka, jednak nie trafił. Wykonał szybki obrót i rzucił nożem, trafiając w brzuch wilkołaka. Szybkim ruchem podbiegł do bestii i dobił ją mieczem. Dwa inne wilkołaki padły od strzałów elfów, a Rolin ubił czwartego toporem. Ostatnie dwa zginęły od miecza blondynki. Po chwili zza drzew wyłoniła się elfka. Nie patrząc na jaszczurki podeszła do jednej z bestii i wzięła ją na ramię, po czym odeszła. Zieloni wrócili do wozu, przy którym siedział Tom, czytając „Encyklopedię stworzeń wszelakich”. Oddział szybko zamienił uzbrojenie i ruszył ku rzece Flygnvie.
Rozdział 3 „Pozory mylą”
Na świecie istnieją dwa rodzaje magii – pasywna i bojowa. Pasywna dzieli się na leczniczą i wspomagającą, a bojowa na magię żywiołów i magię eteru. Magię opanowali tylko ludzie. – Magia, czyli zjawiska paranormalne.
*
Jaszczurki dotarły nad rzekę Flygnvie. Elfy zajęły się czyszczeniem ubrań z krwi, Rolin czyścił broń a Tom wciąż czytał, tym razem książkę o magii. Rather postanowił się wykąpać. Wszedł powoli do wody i poczuł szczypanie na nodze. Okazało się, że wilk podrapał go w tym miejscu. Po chwili usłyszał kobiecy głos. Wiedział do kogo należy. Wiedział też, że ona tak samo jak on woli samotność, więc nie poszedł w jej stronę. Wyszedł z rzeki, założył bieliznę i ruszył do elfów po resztę ubrań. Były mokre, jednak nie przeszkadzało mu to. Nałożył je na siebie i usiadł pod drzewem. Musiał przemyśleć parę rzeczy.
*
Shiver wstał wcześnie rano. Wczoraj wieczorem dużo rozmyślał. Postanowił uciec. Nie chciał być żołnierzem, przynajmniej nie takim. Zszedł z łóżka, założył swoją zbroję, wziął broń i wyszedł. Szybkimi ruchami uciekł z miasta. Po kilku minutach marszu spotkał pewną postać. Miała ona na sobie czarny strój i miecz na plecach. Po chwili wzięła swoja broń do ręki i powolnym krokiem ruszyła w kierunku Shivera. Carten pośpieszne założył metrowe pseudo-pazury na lewą dłoń, chwycił miecz w drugą i czekał. Mężczyzna ruszył pędem w kierunku kota, jednak zatrzymał się.
- Ty jesteś inny niż wszyscy. Wyczuwam u ciebie inną energię niż u reszty Catrenów. Twoja energia jest… przyjemna. Dlaczego? – spytał go ten facet.
- Cóż, nikt mnie nie lubi, bo jestem odmieńcem. Jako jedyny tygrys mam białe futro. Najchętniej pozabijałbym całą resztę wojowników generała Torpha. – odpowiedział „Biały”.
- Heh, to mam pomysł. Dołącz do mnie, znajdziemy kogoś jeszcze i rozwalimy wszystkie kocury.
- Czemu nie, w pojedynkę nie dam rady. Ale chodźmy stąd. Za dziesięć minut zacznie się godzina patrolowa.
- Jak coś, to jestem Ichigo. A ty?
- Shiver, ale możesz mówić na mnie biały.
Dwójka wojowników zniknęła w gęstym lesie.
*
Kevkas zbliżał się do miasta. Nie wiedział, kto tu mieszka. Nie wiedział co go spotka. Jednak był gotowy na wszystko. A przynajmniej tak sądził. Zza krzaków i drzew wyskoczyło pięciu uzbrojonych Catrenów. Jeden z nich rzucił się na Kevkasa. Skrytobójca uniknął ciosu i natychmiast rzucił nóż w napastnika, jednak ten o dziwo złapał ową broń. Po chwili dwóch tygrysów trzasnęło Loyarala włóczniami, przez co upadł. Chwilę potem potężne trzaśnięcie w głowę pozbawiło go przytomności.
Rozdział 4 „Nie wszystko jest takie, na jakie wygląda”
Smoki - wielkie jaszczurki ze skrzydłami. Znane są cztery smoki: Ognia, wody, powietrza i ziemi. Ludzie mówią, ze istnieje jeszcze piąty smok, eteru, jednak nie wiadomo, czy to prawda. Każdy skom pilnuje jednego z kamieni żywiołów. Ten, któremu uda się owy kamień zdobyć, może kontrolować smoka danego żywiołu. – Kompendium wiedzy o smokach.
*
Dzień zapowiadał się słonecznie. Rather chodził wokół obozu. Zastanawiał się, co ma zrobić z Tomem. Po chwili podeszła do niego blondynka.
- Witaj szefie. Co mamy dzisiaj w planach? – spytała go.
- Cóż, muszę z kimś porozmawiać. To niedaleko. – odparł przywódca jaszczurek.
- A tak przy okazji, jak ty masz na imię? – spytał.
- Solayla – odpowiedziała i wróciła do obozu. Była wysoka, atrakcyjna i miała duże płuca.* Mimo wyglądu potrafiła zabijać lepiej od Rathera. Był zazdrosny, ale też zauroczony. Po kilku minutach sam też wrócił do reszty i po zebraniu się ruszyli przed siebie. Chwilę potem ujrzeli patrol Catrenów.
- Jest nas dziewięcioro. Ich tylko sześciu. Elfy, strzelajcie do tych dwóch wysuniętych na boki, Ja i Rolin uderzamy tych z przodu. Solayla i Tom, wy ruszacie jak będzie okazja. Do roboty. – rozkazał Rather i wszyscy się ustawili. Kiedy „kociaki” były blisko elfy rozpoczęły ostrzał. Pierwszy z lewej oberwał dwie strzały w klatkę piersiową i padł. Drugi umarł od celnego strzału w głowę. Rather i Rolin wyskoczyli. Ten pierwszy machnął przed sobą mieczem i ciął jednego z Catrenów od biodra w górę, rozcinając znaczną część torsu. Rolin machając toporami odciął ręce kolejnemu „kociakowi”. Solayla machnęła mieczem raniąc piątego w nogę i zmuszając go do klęknięcia, co Rather wykorzystał odcinając mu głowę. Szóstego załatwił jeden z elfów. Rather spojrzał na niego. Może nie są tacy źli… Warto im się bliżej przyjrzeć.
*
Ichigo i Shiver szli w milczeniu. Pierwszy owijał miecz w bandaże a drugi rozmyślał, czy dobrze postąpił. Po chwili marszu usłyszeli wybuch. Po chwili z miejsca w którym on nastąpił ujrzeli biegnącego w ich stronę mężczyznę. Miał na sobie podarte ubranie i był brudny od krwi. Kiedy do nich podbiegł, padł na ziemię i zdyszany powiedział:
- Błagam, pomóżcie. Byłem niewolnikiem Catrenów, ale uciekłem. Dajcie mi jakąś broń, abym mógł się zemścić.
Ichigo popatrzał się na niego i odrzekł:
- Okej, słuchaj. Sam niczego nie zdołasz zrobić. Tak się składa, że ja i kolega mamy zamiar wykosić Catrenów, więc możesz dołączyć do nas. W trójkę będzie łatwiej. Niedługo zrobimy taką rozpierduchę, że te kocury się nie pozbierają przez jakiś czas.
Mężczyzna przytaknął i razem ruszyli do lasu.
Rozdział 5 „W życiu bywa różnie”
Elfy – Rasa podobna do ludzi, jednak wyróżniająca się długimi, spiczastymi uszami i niezwykłą szybkością. Ich wzrok jest lepszy niż ludzki, dzięki czemu są świetnymi łucznikami. Żyją w zgodzie z naturą i czczą boginię Megernię.– Encyklopedia istot wszelakich.
*
Siedziba pułkownika Blashera. Dowódca siedział na swoim krześle. Po chwili do jego pokoju wszedł kapitan Longear. Była to puma, w ciemnozielonym stroju.
- Wzywał mnie Sir? – zapytała puma.
- Tak. Mam zadanie dla ciebie i twojego oddziału. Zabij oddział niejakiego Rathera. Są niezwykle wkurzający. – odparł ze spokojem w głosie Blasher.
- Tak jest Sir! – przytaknął Longear i wyszedł.
*
Zielone jaszczurki przemieszczały się ku mieście Lightslash. Po kilku godzinach marszu jeden z elfów „zarobił” bełtem. Po chwili wokół jaszczurek pojawiło się kilka Catrenów – pum.
- Uwaga! To może być trudne! Nie dajcie się zabić! – krzyknął Rather i wszyscy zaczęli się bić. Elfy waliły strzałami jak szaleni. Część z nich trafiało, jednak większość chybiała. Tom dostał w lewe ramię, co wywołało u niego straszną panikę. Nie wiedział co ma robić. Solayla machała mieczem tnąc wszystkich. Kiedy połowa pum była martwa, reszta uciekła.
- I jak, wszyscy cali? – spytał się jeden z elfów.
- Jasne, odpowiedział Rolin. - No, może poza tymi nieboszczykami. Chędożone koty. Dobrze im tak, trza było nas nie napadać.
- Oj, chyba my też ucierpieliśmy. Trzy elfy nie żyją. Rather, co a ty? Rather? – krzyczała Solayla ze zmartwieniem w głosie.
- Jestem, tylko… Jeden z tych chędożonych w rzyć kotów odrąbał mi pół ręki. Cholernie boli – odpowiedział wściekły przywódca.
- Daj, opatrzę to – powiedziała blondynka i podeszła do Rathera. Teraz dopiero zobaczył, że ma niebieskie oczy. Jej włosy pachniały rumiankiem. Ratherowi zrobiło się gorąco. Ona jest taka ładna… I taka zaje*iście dobra w walce… Ideał kobiety…
Kiedy opatrunek był gotowy Solayla odeszła od Rathera. Grupa zagrzebała ciała martwych elfów i wsiadła na konie. Ruszyli ku najbliższemu miastu…
*
Ichigo, Shiver i Kevkas szli przed siebie. Po jakimś czasie „Biały” usłyszał kobiecy śpiew. Okazało się, że należy do elfki kąpiącej się w jeziorze. Kiedy kot podszedł bliżej kobieta odwróciła się i chwyciła oburącz miecz leżący przed nią.
- Ani rusz bo cię zabiję cholerny potworze! Zabiję cię! – krzyczała. Nie bała się.
- Nie mam zamiaru cię zabijać. Nie jestem taki jak inni. Mam zamiar się zemścić. – odpowiedział zmieszany Shiver.
Przyszedł Ichigo. Na widok nagiej elfki, która wyła zanurzona we wodzie do pasa podniecił się.
- O, jaka ładna… I te piersi… - Cześć! Jestem Ichigo, a to jest mój kumpel Shiver, ale chyba go już poznałaś. Nie bój się, on jest grzeczny. Nie ma zamiaru cię pożreć. – powiedział rudzielec.
- Zamknij się! Odwróćcie się! Muszę się ubrać! – krzyknęła elfka i obaj faceci się odwrócili tyłem. Po chwili Shiver poczuł nóż na gardle.
- Dobra, posłuchajcie. Nie mam czasu na rozmowę z wami. Jeśli nie powiedzie, czego chcecie to was zabiję. – powiedziała wkurzona.
- Spokojnie, mała. My tylko zbieramy ekipę, żeby zró1)nać z ziemią miasto tych chędożonych kotów. – odpowiedział ichigo. – przepraszam Shiver, nie chciałem cię urazić.
- Oj nie ma za co przepraszać. Przyzwyczaiłem się. Wciąż jestem Catrenem. – opowiedział „Biały”
- Okej… Skoro tak, to mogę wam pomóc. Patrzę tak na was i mi się robi żal was. Dwa słabiaki chcą pokonać silnych i zręcznych Catrenów. – powiedziała elfka. Ichigo się wkurzył.
- Jestem Cassandra, mówcie mi Cass. A teraz idziemy. Nie traćmy czasu.
Kevkas dołączył do grupki, przywitał się z Elfką i wszyscy ruszyli ku Lightslash.
Ostatnio edytowany przez Osci (2010-09-19 14:46:31)
Offline
Gość
dajesz nexta szybko xD
Ja zamierzam skomentować rozdział, a nie tylko poprosić o kolejny[pozdro Ichigo:D], bo wiem, że kazdy rozdział złozonej powiesci powinien byc przemyslany:]
No to lecim!
Na początku rozdziału uważam za genialne posunięcie danie cytatu z pewnej książki. Pozwala nam wyobrazic sobie mrocznosc owych kociaków[dla mnie to potwory!]. No to dalej... Już na początku możemy poznać wodza pewnej grupy. I to również bardzo mi się podoba- brak krystalicznie czystych postaci. No sorry, czy w normalnym swiecie nasze myśli są tak czyściutkie jak w niektórych bajkach? Nie zdarza nam sie bluzgac i ganic tych, których nawet szanujemy?
Dalej... pojawia się Tom. I tu muszę przyznac, ze całkowicie się nie zawiodłem. Postać wykreowana przeze mnie naprawdę dobrze wyszła[przynajmniej ja tak ją sobie wyobrażałem]. No i niemal wszyscy mają go za nikogo a mimo to budzi żal w niektórych przez swój strach/niechęć[niepotrzebne skreslic]do walk.
No cóż pierwszy rozdział wyszedł naprawdę świetnie.
Offline
Fajne
Offline
Shiver wyszedł naprawdę fajnie. Nie wiem czemu, ale ja jakoś lubię takie postacie, które są odtrącane i pogardzane przez innych, by wreszcie pokazać swoim prześladowcom, co o nich myśli[pewnie dlatego, że naczytałem się Harry'ego Pottera i strasznie lubię takie postacie jak Neville Longbottom i Luna Lovegood. Od zera do bohatera:)]
No cóż nic tylko czekać na kolejne rozdziały, bo choć z początku byłem dosć sceptycznie nastawiony na "planetę kociaków", to teraz uważam, że był to świetny pomysł.
Offline
Gość
Moja postać umie sie zachować xD
Hmm, mam nadzieję, że wywołanie tej paniki nie było oznaką strachu przed samym wrogiem, ale walki. Chodzi mi o to, że Tom, wiecznie niechętny do walk, powinien bać się oddać z tego względu, że nie chce nikogo zabić..
Czekam na kolejny rozdział.[chyba najkrótszy koment w historii!o.O]
Offline