Kapitan wzięła nogę z twojego brzuch po czym kopnęła Cię prosto w kroczę. (:c)
- To wstawaj, miłego treningu. - powiedziała nie otwierając oczu po czym kopnęła jeszcze dwa razy.
Offline
Zemdlałem.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
-Ooooo kuuuuuurwaaaa !... spóźniłem się na trening ! - wybiegłem jak najszybciej z kajuty, może jeszcze nie jest na późno by rozpocząć trening w sali.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
Biegłeś najszybciej jak mogłeś. Przez cały czas odczuwałeś ból wywołany wcześniejszymi kopnięciami. Jakieś pięć minut później stałeś przed wejściem do sali. Trochę spocony i zmachany otworzyłeś drzwi do kajuty.
Offline
-Przepraszam za spóźnienie ! - wydarłem się na cały regulator.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
- Jaja se robisz? Dałem Ci szansę a ty co? Przychodzisz se kurwa kilka godzin później i... no właśnie... na co liczysz?
Offline
-Ehehe, no bo widzisz, tak jakoś się złożyło i... ten tego... zemdlałem od ugniatania orzeszków... - położyłem dłoń z tyłu głowy i uśmiechnąłem do niego.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
- Ymmm... Pani Kapitan... dobra. - chyba wie o co chodzi, w sumie jak tak pomyśleć to on też był jej "zwierzaczkiem". Zacząłeś trening.
Rok później... finały turnieju niewolników o tajemniczy owoc.
- No to mamy finały proszę państwa. - krzyknął prowadzący. Ty natomiast czekałeś w celi, siedzisz już w tym miejscu z jakiś miesiąc. Przez cały ten czas trwał ten zasrany turniej. Na szczęście zbliża się koniec. Dotarłeś do finałów. Co prawda masz kilka ran na całym ciele, po których na pewno zostaną jakieś blizny ale to już finał. Teraz tylko wygrać ostatnią walkę. Jak wspomniałem siedzisz w celi, na kolanach masz swój miecz, który dała Ci Aisha. Przed kratami stoi dwóch strażników.
Offline
-Kiedy rozpocznie się finał ? - zapytałem jednego ze strażników.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
Strażnik nie odpowiedział. Tymczasem prowadzący mówił dalej, tylko nie słyszałeś już wszystkiego tak wyraźnie jak wcześniej. Co do samego turnieju to przypominało to nielegalne podziemne walki. A sama arena była podobna do tych, na których walczyli ze sobą gladiatorzy.
Do celi podszedł trzeci strażnik i otworzył cele. Pokazał Ci ręką kierunek, wiedziałeś już co to znaczy. No to pora zacząć finał, wychodząc słyszałeś okrzyki widowni, które z każdym krokiem stawały się coraz to głośniejsze.
Offline
Spokojnym krokiem wyszedłem na środek areny. Blask reflektorów był oślepiający, tak więc przysłoniłem głowę ręką, w której nie trzymałem katany. Po chwili uklęknąłem w oczekiwaniu na przeciwnika.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
Po jakiś pięciu minutach na arenę wszedł twój przeciwnik. Miał na sobie skórę jakiegoś zwierzęcia na na twarzy maskę z czaszki. W jego rękach znajdowały się dwie kosy, na których były jeszcze pozostałości krwi. Mężczyzna nie wygląda na siłacza, wręcz przeciwnie jest szczupły i wygląda na wygłodniałego. Walka zaczyna się.
Offline
Zacząłem dreptać w jego stronę z ostrzem miecza położonym na jednym z barków. - Siema ! - krzyknąłem w jego stronę - Więc to Ty dzisiaj zginiesz ? - dodałem z uśmiechem na twarzy.
______________________________________
REKLAMY
__________________________________________________________________________________________
GOAL UNITED
__________________________________________________________________________________________
Offline
Twój przeciwnik skulił się i po chwili wystrzelił w twoją stronę atakując prawą kosą od góry. Zablokowałeś cios ale ugiąłeś się pod siłą uderzenia. Nie byłeś przygotowany na to, że Cios będzie aż tak silny. Twój rywal był w powietrzu, od razu po pierwszym ataku wyprowadził drugi od boku lewą ręką. Zasłoniłeś się mieczem w ostatniej chwili ale i tak odepchnęło Cię trochę do tyłu. Mimo wszystko maiłeś wrażenie, że Cios był słabszy niż prawą ręką.
Offline